á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Książka rozpoczyna się od sceny w klubie. W każdy piątek miesiąca grupa kobiet wybiera się do baru i obchodzą Wieczór Picia i Depresji. Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że nic ich nie łączy, gdyż jest wśród nich m. in. fryzjerka, bizneswomen i konsultantka polityczna. Jednak jest coś co sprawia, że są sobie w pewien sposób bliskie. Tym “czynnikiem” jest to, że wszystkie są samotne i zranione przez beznadziejnych mężczyzn. Jedną z tych kobiet jest trzydziestosześcioletnie Samantha Monroe - samotna matka trójki dzieci. Jakiś czas wcześniej, tuż po urodzenie najmłodszego dziecka, została porzucona przez męża, który odkrył, że jest gejem. Sądzę, że opis wydarzeń z klubu jest dobrym sposobem na wprowadzenie czytelnika w akcję bez zanudzania go kilkustronicowym opisem sytuacji.
Jak to w romansie bywa w pewnym momencie musiał pojawić się przystojny mężczyzna, który odmieni życie Sam. I oczywiście tak się dzieje. Na skutek, pewnego rodzaju, nieporozumienia, kobieta otrzymuje niecodzienną propozycję. A mianowicie ma udawać narzeczoną Jacka Tollivera - milionera ubiegającego się o miejsce w senacie. Największą przeszkodą w osiągnięciu celu jest dla niego to, że na skutek skandalu, społeczeństwo uważa go za niewyżytego seksualnie kobieciarza, który zawsze liczy na szybki numerek. Sam i jej dzieci mają ocieplić jego wizerunek i sprawić, że wyborcy spojrzą na niego w całkiem inny sposób. Ale czy ta intryga ma szansę na powodzenia? Szczególnie jeśli pewna zawzięta dziennikarka cały czas węszy za jakimś skandalem, którym pogrąży Tollivera na zawsze.
Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach między parą szybko zaczyna iskrzyć. Jedno się opiera, drugie nie, ale standardowo w końcu ulegają wzajemnemu przyciąganiu. I w tym momencie, według sporej grupy fanów tego gatunku, książka mogłaby się już skończyć. Ale nie w tym przypadku ;) Autorka postanawia podkręcić trochę napięcie… A co bardziej podgrzeje atmosferę jak powrót męża i pewne niebezpieczne nagranie? Moim daniem nic. No chyba, że ciąża ;) Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. Mają wyraziste charaktery i nie giną w tłumie. Zazwyczaj w książkach tego typu kobieta jest naiwną, biedną panienką albo skrzywdzoną matką, a mężczyzna to książę z bajki lub drań, który chce naprawić swoje winy. A tutaj jest całkiem inaczej. Samantha wcale nie jest ani naiwna ani biedna. Umie zadbać o siebie i o swoje dzieci. Jack także nie należy do tych dwóch kategorii. Jest kobieciarzem i lubi wygodne życie, ale do tego jest dobrym człowiekiem, który myśli o innych. Tolliver sam twierdzi, że jest uczciwym, lecz niepozbawionym wad facetem. Inni bohaterowie także nie zlewają się z tłumem. Mają swoją historię i niepowtarzalny charakter. Cieszę się, że pani Donovan tworząc postaci nie skupiła się tylko i wyłącznie na głównej parze, lecz równie wiele energii poświęciła wymyślając pozostałych.
Książka nie jest fenomenem, ale moim zdaniem, jak na romans, trzyma poziom. “Dziewczynę sponsora” polecam każdemu kto szuka czegoś na odstresowanie i zabicie czasu. Książkę szybko się czyta, akcja jest wartka i płynna. Pisarka zadbała o to, aby wszystko było spójne i pasowało do siebie. Na dodatek nie ma w niej nudnych, ciągnących się opisów uczuć i przeżyć bohaterów, co jest, moim zdanie, wielkim plusem.